Zaznacz stronę
23 grudnia 2010 r. Prezydent Bronisław Komorowski podpisał tzw. ustawę antydyskryminacyjną (Ustawa z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania). Wprowadza ona do polskiego prawa przepisy dyrektyw Unii Europejskiej, których niepełne wdrożenie zarzucała Polsce Komisja Europejska.
 
Ustawa wyznacza ogólne ramy walki z dyskryminacją, a także definiuje sytuacje, w których różnicowanie grup obywateli jest dopuszczalne. Prace nad tym aktem prawnym toczyły się od kilku lat. W tym czasie przeciwko Polsce zostało wszczętych pięć postępowań o niewdrożenie do polskiego systemu prawnego wspólnotowego prawa antydyskryminacyjnego; dwie z nich trafiły do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
 
Projekt został skierowany do Sejmu przez pełnomocnika rządu ds. równego traktowania Elżbietę Radziszewską.
Ustawa została przyjęta przez Sejm na początku grudnia. Posłowie przyjęli wówczas poprawki Senatu, zobowiązując Rzecznika Praw Obywatelskich, by czuwał nad wdrażaniem zasady równego traktowania, oraz wprowadzając zamknięty katalog obszarów dyskryminacji w ustawach dotyczących ubezpieczeń społecznych.
 
Nowe przepisy mają ułatwić ofiarom dyskryminacji dochodzenie swoich praw, wprowadzając w tego typu postępowaniach zasadę tzw. odwróconego dowodu. Stanowi ona, że pokrzywdzony powinien uprawdopodobnić fakt naruszenia zasady równego traktowania, a oskarżony musi udowodnić swoją niewinność (np. w przypadku molestowania seksualnego).
 
Zgodnie z zaleceniami UE, ustawa wyznacza organ, który będzie zajmować się monitorowaniem oraz promowaniem zasady równego traktowania. W Polsce będzie nim Rzecznik Praw Obywatelskich, a nie, jak w wielu innych krajach, osobny urząd. Według krytyków tego rozwiązania, może ono okazać się sprzeczne z zagwarantowaną w konstytucji niezawisłością urzędu RPO, a także okazać się trudne w realizacji bez rozbudowania tej instytucji.
 
Posłowie przyjęli też poprawki Senatu doprecyzowujące kompetencje RPO oraz określające, że katalog obszarów dyskryminacji zawartych w zmienianych ustawach – o ubezpieczeniach społecznych i o emeryturach kapitałowych – ma charakter zamknięty.
 
Ustawa budzi wątpliwości konstytucyjne; jeszcze podczas prac w komisjach niektórzy posłowie zapowiadali zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Także w ocenie licznych organizacji pozarządowych niektóre z zapisów ustawy mogą być sprzeczne z konstytucją. Chodzi o zamknięty katalog przesłanek antydyskryminacyjnych, na podstawie których dyskryminacja jest zakazana oraz wyłączeń, czyli obszarów, w których zasada równego traktowania nie musi być stosowana – jak w przypadku ubezpieczeń.
 
W ocenie organizacji zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Równych Szans ustawa zawiera także błędy merytoryczne, m.in. definicje dyskryminacji są rozbieżne z już obowiązującymi w polskim systemie prawnym przepisami równościowymi, np. w kodeksie pracy, co może prowadzić do rozbieżności w interpretacji prawa przez sądy.
 
Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego mówił po uchwaleniu przez Sejm ustawy, że przyjęcie nowych przepisów jest korzystne w zasadzie tylko dla grup narodowych i etnicznych, w mniejszym stopniu dla kobiet. Tracą natomiast niepełnosprawni, osoby starsze czy mniejszości seksualne. – Sceptycznie oceniamy także przyznanie Rzecznikowi Praw Obywatelskich uprawnień instytucji, która ma stać na straży przestrzegania przepisów równościowych. Nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w przyszłości – dodaje. Natomiast zdaniem dyrektorki polskiego oddziału Amnesty International, Draginja Nadażdin, jednym z głównych zarzutów wobec tej ustawy jest to, że powstaje ona jako reakcja na zarzuty Komisji Europejskiej wobec Polski. Ustawa ta nie zapewnia równej ochrony przed dyskryminacją. Zamyka katalog przesłanek, na podstawie których dyskryminacja jest zakazana. Są to: płeć, rasa, pochodzenie etniczne, narodowość, religia lub wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek i orientacja seksualna. – Takie rozróżnienie osób i grup narażonych na dyskryminację jest niedopuszczalne – mówiła. Nie uwzględniono zaś m.in. tożsamości płciowej (osób transpłciowych), stanu cywilnego, poglądów politycznych, stanu zdrowia czy przynależności związkowej.
 
Źródło: PAP